Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1531

Ta strona została przepisana.

odstępujesz od owego niemowlęcia, czegóż więc ci potrzeba?
— Potrzeba mi pierwszego lepszego stworzenia dziewiczego, jakie ci wpadnie w ręce: kobiety, czy mężczyzny, wszystko mi jedno; jednakże wolałbym kobietę. Doszedłem do tego przekonania z powodu powinowactwa płci; wynaleź mi więc to, a śpiesz się, bo mamy tylko tydzień czasu.
— Dobrze, mój mistrzu, zobaczę... poszukam.
Nową błyskawicą, straszniejszą od pierwszej, zabłysły oczy starca.
— Zobaczysz! poszukasz!... taka to twoja odpowiedź. Mogłem się tego zresztą spodziewać, nie wiem, jak mnie to może dziwić nawet. Od kiedyż to, nędzny robaku, stworzenie przemawia tak do swego stwórcy? A! widzisz mnie bezsilnego, niemocą wielką złożonego, widzisz mnie odwołującego się do twych starań i pomocy i jesteś może na tyle głupim, że sądzisz, iż już całkiem jestem na twej łasce?... Odpowiedz stanowczo: tak, czy nie, Acharacie, bez wahania i kłamstwa w oczach; bo ja widzę i czytam w twem sercu, bo cię sądzę i zemsta moja nie przestanie cię ścigać.
— Mistrzu — odpowiedział Balsamo — strzeż się, gniew ci szkodzi.
— Odpowiadaj! odpowiadaj na pytanie.
— Nie umiem odpowiedzieć co innego, tylko prawdę; zobaczę, czy będę ci mógł dostarczyć tego,