Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1585

Ta strona została przepisana.

— Wasza ekscelencjo... — wyjąkał jeszcze sługa.
— Czego chcesz? — zapytał Balsamo łagodnie.
— Wasza ekscelencja idzie do nich bez broni?
— Tak, bez broni.
— Nawet bez szpady?
— I pocóż miałbym brać szpadę?
— Nie wiem, nie wiem — mruczał wierny sługa sądziłem... myślałem... bałem się...
— No, dobrze, możesz już iść, Fryc.
Sługa postąpił kilka kroków, podług rozkazu zawrócił się znowu.
— Czy nie słyszałeś, co powiedziałem?
— Ekscelencjo! chciałem przypomnieć, że pistolety nabite są w hebanowej szkatułce na złoconym stoliku.
— Idź już, idź! — odrzekł Balsamo i wszedł do sali.