szczęście u źródła wstrzymać, bo zabierając szkatułkę i aresztując tę kobietę, bylibyśmy sobie zapewnili spokój i bezpieczeństwo. Ale myśmy uszanowali artykuły statutu, dające wolność posługiwania się wszelkiemi drogami i środkami pewnym związkowym w interesie stowarzyszenia nawet wtedy, gdyby postępowanie ich miało pozór lekkomyślności lub zdrady.
Balsamo potwierdził to zaledwie widzialnem skinieniem.
— Kobieta ta poszła do naczelnika policji — mówił dalej przewodniczący — wręczyła mu szkatułkę i wszystko zostało wykryte. Czy prawda?
— Najzupełniejsza prawda.
Przewodniczący powstał.
— 1 cóż to była za kobieta? — zawołał. — Piękna, rozkochana, oddana ci ciałem i duszą, przez ciebie gorąco umiłowana, sprytna, zręczna, przebiegła jak anioł ciemności, zesłany do pomocy w złem człowiekowi; była to Lorenza Feliciani, twoja żona Balsamo.
Z piersi Balsama wydobył się jakby ryk rozpaczy.
— Czy przekonany zostałeś? — pytał prezydujący.
— Kończcie — rzekł Balsamo.
— Tak, nie skończyłem jeszcze. W kwadrans po niej i ty wszedłeś do biura naczelnika policji. Ona zasiała zdradę, ty przybywałeś zbierać plony.
Ona, jako uległe ci narzędzie, wzięła na siebie występek, a ty przybywałeś, ażeby ostatecznie uzupełnić niegodne dzieło.
Lorenza wyszła sama. Zapewne nie przyznawa-
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1592
Ta strona została przepisana.