Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1596

Ta strona została przepisana.
CXXXII
BÓG I CZŁOWIEK

Podczas gdy się rozgrywała ta scena, w domu pozornie nic nie uległo zmianie.
Ukazanie się tylko Balsama, który zabrał trupa Lorenzy, przywołało starca do rzeczywistości, i powróciło mu świadomość wszystkiego co zaszło wokoło niego.
Widząc, że Balsamo wziąwszy ciało w ramiona, opuścił się na dolne piętra, starzec sądził, że to było ostatnie już pożegnanie, rozstanie na wieki z człowiekiem, któremu złamał życie, zdruzgotał serce; i strach przed samotnością i opuszczeniem ogarnął go nagle, jego, co był gotów zrobić wszystko aby uchronić się od śmierci; obawa okropnych chwil konania ogarnęła filozofa.
Nie wiedząc, gdzie i poco Balsamo się oddalił, zaczął wołać z rozpaczą:
— Acharat, Acharat! Sądził iż imię, którem go wołano w dzieciństwie, wywoła największe wrażenie.
— Ale Balsamo opuszczał się ciągle, a wysiadłszy, zniknął w korytarzach, nie pomyślawszy nawet o podniesieniu windy.
— A! i cóż to jest człowiek, zwierzę ciemne i niewdzięcznie; Acharat, wróć się, wróć! Ach więc wolisz śmieszną istotę, którą zwą kobie-