Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1628

Ta strona została przepisana.

Ksiądz wychwalał misterność skibek chleba z masłem, któremi gospodynie niemki tak zręcznie umieją otoczyć filiżanki kawy ze śmietanką. Zamiast czytać, mówił nieustannie, komunikował delfinowej różne ploteczki wiedeńskie, zaczerpnięte od gazeciarzy i dyplomatów; bo w tej epoce politykę fabrykowano na poczekaniu tak dobrze, jak w innym czasie w najtajniejszych gabinetach i nierzadko się zdarzało, iż w ministerjum powtarzano sobie wiadomości, które panowie w Palais Royal lub w Wersalu odgadli jeśli nie ukuli.
Opowiadał głównie o tajnych knowaniach, wywołanych drożyzną zboża, o rozruchach, które de Sartines przytłumił — i o wpakowaniu do Bastylji pięciu najgłówniejszych indywiduów wykupujących zboże.
Andrea weszła; delfinowa miała także swoje dni migreny i złego humoru; ksiądz ją interesował, książka Andrei, po pogawędce, nie zachwyciła.
Dlatego też powiedziała lektorce swej numer drugi, aby była punktualną, i dodała, że czytanie choć cenne samo przez się, głównie jest miłem, o ile we właściwej porze przychodzi.
Andrea, zmieszana wymówką, a raczej dotknięta niesprawiedliwością tejże, nie odpowiedziała nic, choć mogła się uniewinnić tem, że zatrzymał ją ojciec, a potem, że musiała iść wolno, gdyż czuła się niezdrową.
Przygnębiona, oszołomiona, spuściła głowę i jakby umierała, oczy jej się zamknęły i straciła