O kilka kroków od miejsca, gdzie Andrea zemdlała, pracowało dwóch pomocników, którzy przybiegli na krzyk Gilberta, i na rozkaz pana de Jussieu zanieśli ją do mieszkania; Gilbert tymczasem, z głową spuszczoną, postępował zdaleka za nimi, jak zbójca za ciałem swej ofiary.
Przybywszy do drzwi pawilonu mieszkalnego, de Jussieu uwolnił ogrodników od ciężaru; Andrea właśnie otworzyła oczy.
Zmieszane głosy, niezwykły ruch, mający zawsze miejsce przy jakimkolwiek wypadku, wywabił i pana de Taverney z pokoju; zobaczył córkę chwiejącą się i usiłującą, przy pomocy pana de Jussieu, wejść na schody.
Przybiegł, pytając tak samo jak król:
— Co się stało? co się stało?
— Nic mój ojcze — odrzekła Andrea słabym głosem — migrena, mała niedyspozycja...
— Czy to córka pańska? — zapytał de Jussieu, kłaniając się baronowi.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1636
Ta strona została przepisana.
CXXXVI
DOKTÓR LOUIS