Ta strona została przepisana.
I doktór, uwolniony nareszcie, zostawił Filipa drżącego febrycznie, zlanego zimnym potem, jakby dotkniętego obłędem. Nie zdawał on sobie sprawy gdzie się znajdował, z kim mówił, jakiej tajemnicy się dowiedział. Przez jakiś czas patrzył to na niebo, coraz więcej iskrzące się gwiazdami, to na pałac, coraz świetniej oświetlany.