Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1696

Ta strona została przepisana.

będzie u mnie, bo po tem, co miałam zaszczyt słyszeć od pana rano, nie byłabym śmiała jeszcze raz go fatygować.
Doktór skłonił głowę uprzejmie.
— Brat pani musi być człowiekiem bardzo gwałtownym, zazdrosnym, drażliwym na punkcie honoru, musi być nieprzystępnym w pewnych kwestjach, skoro nie chciała się pani przed nim wywnętrzyć...
Andrea spojrzała na pana Louis z tym samym wyrazem zdumienia co na Filipa.
— I pan także? — szepnęła wyniośle.
— Wybacz pani i pozwól mi dokończyć.
Andrea zrobiła gest, zdradzający poddanie się raczej, niż cierpliwość.
— Naturalne to zatem zupełnie, że widząc boleść i przeczuwając gniew tego młodego człowieka, upornie ukrywałaś pani przed nim swą tajemnicę. Ale ze mną, który jestem lekarzem zarówno ciała jak duszy, ze mną, który widzę jasno i mogę oszczędzić pani połowy przykrych wyznań, ze mną, mam nadzieję, będziesz pani zupełnie szczerą.
— Gdybym nie widziała wyrazu prawdziwej boleści na twarzy mego brata, gdybym nie wiedziała, że pan ma opinję poważnego uczonego, przypuściłabym, żeście się zmówili, aby odegrać komedję i przerażeniem i strachem skłonić mnie do zażycia jakiegoś bardzo strasznego, bardzo gorzkiego lekarstwa.
Doktór zmarszczył brwi.