Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/17

Ta strona została skorygowana.

— Pochwalam, jeżeli dotknął istotnie winnego.
— I będziesz pił za śmierć każdego, który, jak ten, zdradzi tajemnicę świętego zgromadzenia naszego?
— Będę pił niezawodnie.
— Każdy napój?
— Każdy bezwarunkowo.
— Przynieście czarę z krwią zabitego!... rzekł przewodniczący.
Jeden z oprawców zbliżył się do nowicjusza podał mu napój czerwony i ciepły w czaszce ludzkiej, oprawnej w bronzową podstawę.
Nieznajomy wziął czarę z rąk kata i uniósł w górę:
— Piję!... — wyrzekł — za śmierć każdego, który zdradzi tajemnicę świętego zakonu.
Następnie zbliżył czarę do ust, wychylił ją do ostatniej kropli i spokojnie zwrócił temu, od którego ją był otrzymał.
Szmer podziwienia przebiegł po zgromadzonych, widma spoglądały na siebie z poza całunów.
— Dobrze — wyrzekł naczelnik. — Podajcie pistolet!
Jedno z widm zbliżyło się, trzymając pistolet, kulę ołowianą i nabój prochu.
Nowicjusz zaledwie raczył spojrzeć w tę stronę.
— Przyrzekasz bezwzględne posłuszeństwo zakonowi świętemu?
— Przyrzekam.