— Kiedy?
— W dniu, w którym i ty odjeżdżałeś.
— Zdaje się, że była to dziewczyna podejrzanych obyczajów; czy znasz powody jej ucieczki? pomyślno dobrze.
— Wiem tylko, że uciekła z jakimś młodym człowiekiem, którego kochała.
— Czy miałaś z nią co do czynienia w ostatnich chwilach?
— Wieczorem, koło dziewiątej, przyszła, jak zwykle, do mego pokoju, rozebrała mnie, przygotowała mi szklankę wody, postawiła ją na stoliczku przy łóżku i wyszła.
— Czyś czasem nie zauważyła, aby co do tej wody przymieszała?
— Nie; przypominam sobie tylko, że w chwili, kiedy niosłam szklankę do ust, doznałam szczególnego jakiegoś wrażenia.
— Jakiego?
— Takiego samego, jak kiedyś w Taverney.
— W Taverney?
— Tak, wtedy, kiedy ów nieznajomy zatrzymał się u nas.
— Jaki nieznajomy?
— Hrabia Balsamo.
— Hrabia Balsamo? A jakież to — było wrażenie?
— Coś jakby zawrót, jakby nagłe olśnienie, a potem naraz utrata wszystkich zmysłów.
— I mówisz, żeś już tego doznała w Taverney?
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1704
Ta strona została przepisana.