— Jak się panu podoba — odrzekł Balsamo obojętnie.
— Mówiłeś mi pan, że podczas nocy 31 maja odprowadziłeś moją siostrę do pani Saverny?
— Sam się pan o tem przekonałeś, boś złożył wizytę tej pani, ażeby jej podziękować.
— I dodałeś pan jeszcze, że skoro służący wam towarzyszył, ani na chwilę nie byłeś sam na sam z Andreą; wierzę pańskiemu słowu honoru. Ale wszak miesiąc temu, byłeś pan w nocy w Trianon i wemknąłeś się do jej pokoju.
— Nigdy nie byłem w Trianon w pokoju panny de Taverney.
— Słuchaj pan!... musimy wyjaśnić wszystko zanim staniemy przed Andreą.
— Jest to jedynem mojem życzeniem, panie kawalerze.
— Wszystko, co panu powiem, słyszałem z własnych ust Andrei; otóż tego wieczora siostra moja położyła się spać wcześniej niż zwykle. Czy znalazłeś ją pan w łóżku?...
Balsamo zaprzeczył ruchem.
— Zaprzeczasz pan?!
— Pytasz pan, więc odpowiadam, cóż dalej?
— Dalej — ciągnął Filip, zapalając się stopniowo — kiedy pan siostrę moją uśpiłeś, leżała w łóżku i czytała. Naraz uczuła dziwny zamęt w głowie i straciła przytomność. Mówiłeś pan, że zadawałeś jej pytania, ale dodałeś, że zapomniałeś ją obudzić; wytłumacz mi to, mój panie — dodał
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1732
Ta strona została przepisana.