Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1747

Ta strona została przepisana.

i że jedynie powietrze wiejskie może cię ocalić; pojedziemy do Taverney, lub dokądkolwiek zechcesz, choćby na drugi koniec świata; tam będziemy żyli sami...
— Wszak mówiłeś, Filipie, że jestem czystą...
— Droga moja, wytłumaczę ci to później, tymczasem przygotuj się do odjazdu.
— A ojciec?
— Ojciec, ojciec, już ja mu sam powiem.
— Czy i on będzie nam towarzyszył?
— O nie! będziemy tylko we dwoje.
— Boże! jak ty mnie przerażasz!
— Pan Bóg jest wszędzie, Andreo, miejże odwagę... ja idę do doktora; widok Taverney uleczy cię napewno.
Filip ze łkaniem całował siostrę, poprawił na sobie ubranie i wybiegł z pokoju.
W kwadrans potem pukał do drzwi doktora, który podczas lata mieszkał w Wersalu.

KONIEC TOMU JEDENASTEGO