Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/1775

Ta strona została przepisana.
CXLIX
SUMIENIE

Po napisaniu kilku stron „Dumań samotnika“ Rousseau zasiadł do skromnego śniadania.
Pan de Girardin ofiarował mu piękne mieszkanie w rozkosznych ogrodach Ermenonville, ale Rousseau nie chciał wpaść w „niewolę panów“ (tak nazywał to zaproszenie) i wolał pozostać w swem małem mieszkaniu, na ulicy de Plâtrière, które już znamy.
Teresa sprzątała pokój, a że właśnie wybiła godzina dziewiąta rano, zabierała się do pójścia na targ.
— Co chcesz na obiad? — spytała filozofa.
Rousseau podniósł głowę i spojrzał na żonę wzrokiem człowieka, ledwie obudzonego ze snu.
— Wszystko mi jedno — odrzekł — bylebym tylko miał wiśnie i kwiaty.
— Zobaczymy — ozwała się Teresa — kupię, jeśli nie będzie drogo.
— Dobrze, dobrze.
— Coprawda — ciągnęła gospodyni — nie