sięcy dukatów, które mu powierzam tymczasowo w nadziei dobrego zakończenia sprawy“.
Weź ten papier; chyba nie wątpisz już teraz?
Gilbert ujął papier trzęsącą się ręką.
— Panie — odrzekł radośnie — jeśli tobie zawdzięczę szczęście, będę cię czcić, jak Boga.
— Jest tylko jeden Bóg i tego trzeba wielbić — odrzekł poważnie Balsamo. — Idź mój przyjacielu.
— O ostatnią łaskę pana proszę.
— Jaką?
— Daj mi pan pięćdziesiąt liwrów.
— Prosisz o pięćdziesiąt liwrów, gdy trzymasz w ręku trzysta tysięcy? Te pieniądze należeć do mnie będą wtedy, gdy panna Andrea mnie zaślubi.
— Poco ci pięćdziesiąt liwrów?
— Muszę kupić odpowiednie ubranie; tak nie mogę stanąć przed baronem.
— Masz, chłopcze.
I Balsamo podał żądaną sumę.
Potem pożegnał skinieniem Gilberta i ze smutnie zwieszoną głową wyszedł z pokoju.