— Król nie żyje! — wyszeptał starzec, powstając z przerażeniem.
I obaj przez chwilę milczeli.
Nagle z pałacu wyjechała kareta w ośm koni. Poprzedzało ją dwóch jeźdźców z pochodniami.
W karecie siedział delfin, Marja-Antonina i Elżbieta, siostra króla!
Blask pochodni oświetlił złowrogo ich blade twarze.
Kareta przemknęła obok ławki, na której siedzieli dwaj rozmawiający.
— Niech żyje Ludwik XVI! niech żyje królowa! — ostrym głosem zawołał młodzieniec, jakgdyby raczej znieważał nowego monarchę, niźli go witał.
Delfin się ukłonił, królowa wychyliła twarz smutną i surową. Kareta znikła w oddali.
— A! panie Rousseau! — odezwał się wtedy młodzieniec — więc pani Dubarry jest już wdową.
— A jutro znajdzie się na wygnaniu — odrzekł starzec — dowidzenia, panie Marat![1]
- ↑ Dalsze losy bohaterów tego opowiadania, Andrei, Filipa Taverney, Balsama i innych, odnajdą czytelnicy w następnej powieści, p t. „Naszyjnik królowej“, w której autor przedstawia zaranie francuskiej rewolucji w r. 1789, straszną klęskę głodową podczas zimy 1774 roku, dwór Ludwika XVI i Marji-Antoniny.