Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/194

Ta strona została przepisana.

Taverney — widzę dobrze, do licha! Ale co za traf cię sprowadza?
— Wielki honor nas czeka, drogi ojcze.
Starzec podniósł głowę.
— Dostojne odwiedziny spotkają niebawem Taverney. Za godzinę najdalej Marja-Antonina-Józefa, arcyksiężniczka austrjacka, małżonka delfina Francji, znajdzie się tutaj.
Baron opuścił ręce: o tyle pokorny, o ile wpierw sarkastyczny, zwrócił się do Balsama:
— Wybacz mi pan — powiedział.
— Panie — odrzekł Balsamo, kłaniając się z szacunkiem — zostawiam cię z twoim synem. Po długiem rozłączeniu będziecie zapewne mieli dużo do pomówienia ze sobą.
Potem skłonił się Andrei, podbiegłej na powitanie brata; a dawszy znak Nicolinie i La Brie’emu, znikł wraz z nimi w alei.