Filip de Taverney, kawaler de Maison-Rouge, nie był wcale podobny do siostry, lubo równie był pięknym mężczyzną, jak ona kobietą. Słodko i dumnie zarazem patrzące oczy, klasyczny owal twarzy, wysoki wzrost i kształtna postać, składały się na całość, prawdziwe pociągającą.
Jak wszystkie umysły wyższe, którym życie nie daje tego, na co zasługują, smutnym był, ale nie ponurym.
Słodycz swoją zawdzięczał temu właśnie przygnębieniu, bo gdyby nie ono, byłby z pewnością wyniosłym i nieprzystępnym. Potrzeba przestawania z biednymi, równymi mu faktycznie, jak i z dostojnymi, równymi mu z urodzenia, zmiękczyła twardą, a przytem wrażliwą naturę, którą obdarzyło go niebo. Lew, stając się popularnym, zachowuje zawsze jednak swoją powagę.
Zaledwie Filip uściskał ojca, Andrea, dzięki temu szczęśliwemu wydarzeniu, zbudzona z magnetycznego odrętwienia, rzuciła się w objęcia brata.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/195
Ta strona została przepisana.
XIII
FILIP DE TAVERNEY