Słusznie powiedział Balsamo, że nie było czasu do stracenia; głośny turkot powozów, tętent koni i wrzawa głosów rozlegały się na drodze do domu barona de Taverney, tak zwykle spokojnej.
Ujrzano trzy karety z których jedna, ozdobiona złoceniami i postaciami mitologicznemi w płaskorzeźbie była jednak, pomimo swej okazałości, niemniej zakurzona i zabłocona od innych. Karety zatrzymały się przed bramą, otwartą przez Gilberta, którego rozszerzone źrenice i drżenie gorączkowe znamionowały żywe wzruszenie na widok tylu wielkości.
Dwudziestu kawalerów, młodych i świetnych, ustawiło się szeregiem przy głównym powozie, gdy z niego wysiadła przy pomocy mężczyzny, ubranego czarno i udekorowanego orderami, młoda dziewica lat piętnastu czy szesnastu, uczesana bez pudru; prostota ta nie przeszkadzała wzniesieniu włosów na pół łokcia ponad czołem.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/209
Ta strona została przepisana.
XIV
MARJA-ANTONINA-JÓZEFA
Arcyksiężniczka Austrjacka