Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/213

Ta strona została przepisana.

Nagle wydobyła go z kłopotu delfinowa.
— Panowie — rzekła, zwracając się ku osobom, które stanowiły jej ekskortę — nie powinniście ponosić trudów skutkiem moich fantazyj, ani też osiągać korzyści z przywileju delfinowej. Zaczekajcie więc na mnie tutaj, proszę, ja za pół godziny powrócę. Pójdzie ze mną ochmistrzyni Langershausen — odezwała się po niemiecku do tej ze swoich dam, która jej pomogła wysiąść z powozu. — I pan z nami także — dodała do dostojnika ubranego na czarno.
Pan ten, w stroju pełnym prostoty, wyglądał niezwykle dystyngowanie; miał lat trzydzieści zaledwie, piękne oblicze i nader ujmujące ruchy. Usunął się przed idącą księżną.
Marja-Antonina wzięła ze sobą Andreę i skinęła na Filipa, ażeby szedł przy siostrze.
Baron znalazł się obok osoby widocznie dostojnej, którą delfinowa zaszczyciła pozwoleniem towarzyszenia sobie.
— Pan więc jesteś Taverney z Maison Rouge? odezwał się tenże do barona, przyglądając się z arystokratyczną impertynencją swemu wspaniałemu żabotowi z koronek angielskich.
— Czy mam tytułować panem czy Jego Książęcą Mością? — zapytał baron również impertynencko.
— Może pan mówić poprostu, książę — odpowiedział tenże — albo jego przewielebność, jeżeli pan wolisz.