— Miałem zaszczyt widzieć Waszą Królewską Mość jeszcze dzieckiem w jej kraju rodzinnym, obok jej dostojnej matki.
— Widziałeś pan moją matkę?
— Miałem ten zaszczyt; wspaniała to i potężna królowa.
— Cesarzowa, mój panie.
— Chciałem powiedzieć królowa z serca i z rozumu, a jednak...
— Zastrzeżenia i to względem mojej matki! — zawołała delfinowa z pogardą.
— Największe serca nie są wolne od słabości, zwłaszcza, kiedy im się zdaje, że chodzi o szczęście ich dzieci.
— Historja, mam nadzieję — rzekła Marja-Antonina — nie zapisze ani jednej słabostki Marji-Teresy.
— Bo historja nie będzie wiedziała tego, czego mogłaby się dowiedzieć tylko od cesarzowej Marji-Teresy, od Waszej Królewskiej Mości i ode mnie.
— Mamy jakąś tajemnicę we troje? — rzekła delfinowa z pogardliwym uśmiechem.
— We troje — odpowiedział Balsamo spokojnie — tak, we troje.
— Jakaż to tajemnica?
— Jeżeli ją powiem, to już tajemnicą nie będzie.
— Mniejsza o to, powiedz pan.
— Wasza Królewska Mość tego pragnie?
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/226
Ta strona została przepisana.