— Mów pan dalej.
— Wasza Królewska Mość zbliżyła się do biurka; leżał na niem list otwarty, który cesarzowa napisała w przeddzień.
— I cóż?
— Cóż? Wasza Królewska Mość przeczytała ten list.
Delfinowa zlekka się zarumieniła.
— A przeczytawszy... Wasza Królewska Mość była niezadowolona, z kilku wyrażeń, bo wzięła pióro i własną ręką...
Delfinowa zdawała się z niepokojem oczekiwać dalszego ciągu.
Balsamo mówił dalej:
— Przekreśliła trzy wyrazy.
— I jakież to były te trzy wyrazy? — żywo zawołała delfinowa.
— Były one na samym początku listu.
— Nie pytam o ich miejsce, gdzie się znajdowały, ale o ich znaczenie.
— Zbyt serdeczne wynurzenie uczuć, jak dla osoby, do której list był adresowany; to właśnie owa słabość, o jaką w danej okoliczności może być pomówiona dostojna matka Waszej Królewskiej Mości.
— Więc pamiętasz pan te trzy wyrazy?
— Pamiętam.
— Mógłbyś mi je pan powtórzyć?
— Dosłownie.
— Więc mi je pan powtórz.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/228
Ta strona została przepisana.