Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/238

Ta strona została przepisana.

— A więc na kolana, Księżno, i proś Boga, by oszczędził ci straszliwego końca, który zaraz ujrzysz.
Delfinowa machinalnie usłuchała i osunęła się na klęczki.
Gdy Balsamo swą różdżką dotknął kulistej powierzchni kryształu, we wnętrzu karafki zarysował się obraz ponury i okropny...
Delfinowa chciała się porwać z klęczek, lecz zachwiała się, wydała przeraźliwy krzyk i upadła zemdlona.
Po kilku minutach przyszła do przytomności, przesunęła ręką po czole, jakby chcąc zebrać wspomnienia i nagle wykrzyknęła z akcentem niewymownego przerażenia:
— Karafka!!!
Baron podał ją. Woda była przeźrocza i czysta, szkło bez najmniejszej plamy.
Balsamo znikł.