wymawiam z wdzięcznością, a zarazem ze strachem, przychodził do mnie. Posiadał on wszystkie wiadomości, wyćwiczony przez siedm duchów wyższych w tem, czego się uczą aniołowie, aby rozumieć Boga. Nazywał się Althotas. Był to mój nauczyciel, mój mistrz, obecnie jest moim przyjacielem czcigodnym, a dwa razy starszym jest od najstarszego z was.
Gdy dobiegłem lat piętnastu, dano mi już przeniknąć główne tajemnice natury. Znałem botanikę, nie tę ograniczoną, którą bada każdy uczony na kawałku ziemi, gdzie mieszka. Ja znałem sześćdziesiąt tysięcy grup roślin, rosnących na całym świecie. Gdy mistrz mój kładł mi ręce na czoło i rozkazywał zejść do oczu moich zamkniętych promieniom światła boskiego, pogrążony w kontemplacji nadnaturalnej umiałem zapuścić wzrok na dno morskie; widziałem fantastyczną roślinność, okrywającą olbrzymiemi porosty gniazda potworów szkaradnych, bezkształtnych, jakich oko ludzkie nie oglądało nigdy.
Poświęciłem się także językom umarłym i żyjącym. Znałem wszystkie narzecza od Dardanelów do cieśniny Magelońskiej. Czytałem tajemnicze hieroglify na Piramidach. Zgłębiałem umiejętności ludzkie od czasów Sanchoniatona do Sokratesa, od Mojżesza do Ś-go Hieronima, od Zoroastra aż do Agrippy. Studjowałem medycynę nie z pomocą Hipokratesa, Galena, Averrhoësa, — mistrzem w tej nauce była mi natura. Podchwyciłem tajemnicę Kof-
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/27
Ta strona została skorygowana.