— Skąd to przypuszczenie?
— Stąd, że w Taverney miała wypocząć przez trzy godziny, a była wszystkiego zaledwie trzy kwadranse.
— Może otrzymała jakie listy z Paryża?
— Widziałem, że przybył z listem jakiś pan w ubraniu, pokrytem haftami.
— Nie znasz nazwiska tego pana?
— Wiem tylko, że jest komendantem Strassburga.
— A... pan Stainville, szwagier pana de Choiseul! Pecioro! Prędzej, prędzej, pocztyljonie, pospieszaj!
W odpowiedzi rozległ się trzask bata i powóz potoczył się z niesłychaną szybkością.
— Mówisz — podjęła dama — że nas delfinowa wyprzedziła?
— Tak, proszę pani.
— Zatrzyma się przecie na śniadanie — powiedziała dama — to my ją znowu wyprzedzimy, Chybaby w nocy... Czy zatrzymywała się gdzie tej nocy?
— W Saint-Dizier, proszę pani.
— O której godzinie?
— Około jedenastej.
— Na kolację, to dobrze, musi posilić się znów rano! Pocztyljonie! jakie jest pierwsze znaczniejsze miasto na naszej drodze?
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/291
Ta strona została przepisana.