Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/344

Ta strona została przepisana.

chcę, ażeby inni wściekali się również. O! przepyszne wiersze! Tak byłam z nich zadowolona, że kazałam dać białego wina moim podjadkom literackim i w tej chwili muszą być pijani na umór.
— Hrabino! hrabino!
— Najpierw powiem panu epigramat.
— Łaski!

— Francjo, jakiż twój los,
Samicy być poddaną!...

— E! nie, mylę się, to ten, który pozwoliłeś puścić przeciw mnie. Jest ich tyle, że mi się myli, ale czekaj pan, czekaj, już wiem:
Pewien malarz proszony o namalowanie
Satyrycznej reklamy na perfumy tanie
Namalował słój szklany, do wnętrza którego
Wsadził Sartina, Terraya, Maupego
I taki napis umieścił z kolei
„Oto dobry i tani ocet trzech złodziei“.
— A! jakaż pani okrutna! — w tygrysa mnie przemienisz!
— Teraz, przejdźmy do piosenki; oto pani Grammont mówi:
Gdyby ci się mój panie z policji zechciało
Donieść królowi, że mam piękne ciało,
Wyświadczyłbyś mi przysługę niemałą!