— Dwadzieścia lat! — powtórzyły widma, to bardzo długo.
Wielki Kofta zwrócił się do niecierpliwych:
— Tak jest, długi to przeciąg czasu! Lecz idei nie zabijesz nożem, jak zabijesz człowieka. Myślicie, że to tak łatwe zadanie wymazać imię królewskie z serc trzydziestu miljonów? Myślicie, że łatwo zohydzić Francji kwiat lilji cudowny? Spróbujcie bracia: ja nie dwadzieścia lat, ale wiek cały wam daję!
Stoicie odosobnieni i drżący, nic nie wiedząc o sobie... Ja jeden znam was i oceniam wasze zdolności; ja jestem łańcuchem, wiążącym was w wielkie braterstwo. Otóż ja chcę ażeby za dwadzieścia lat — to, o czem myślicie i co półgłosem opowiadacie dzieciom waszym, to, za co wtrąceni bylibyście do więzień strasznych — ażeby za lat dwadzieścia było to obwoływane głośno po ulicach. Chcę, aby armje walczyły tylko za wolność i braterstwo ludów, aby dzieci nasze igrały na gruzach Bastylji i inych więzień.
To stać się może nie po śmierci monarchy, lecz po zgonie monarchizmu, po wytępieniu arystokratów i po równym podziale ziemi. Żądam dwudziestu lat na odbudowanie świata.
— A teraz, bracia, idę wyzwać lwa w jaskini jego, poświęcam życie tej sprawie.
A wy co dla niej uczynicie?
Pytam was, powiedzcie?
Cisza głęboka zapanowała w ponurej sali.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/36
Ta strona została skorygowana.