Sześciu naczelników wystąpiło.
Przewodniczący powiedział:
— Jako przedstawiciel Szwecji, ofiaruję pomoc górników i sto tysięcy sztuk srebra.
Wielki Kofta zapisał te słowa.
— Ja reprezentuję biedną Irlandję i Szkocję — rzekł drugi; w imieniu Anglji mówić nie mogę, ale w imieniu Szkocji i Irlandji obowiązuję się dostarczyć trzech tysięcy ludzi i sumę trzech tysięcy koron rocznie.
— A ty? — zapytał Kofta trzeciego.
— Jestem Amerykaninem — odparł mężczyzna silnie zbudowany o posępnej twarzy — i powiadam, że dopóki starczy złota, dawać je będziemy, krew zaś przelejemy do ostatniej kropli.
Lecz od nas zacznij, wielki mistrzu, nas oswobodź przedewszystkiem od najazdu obcych...
— Bóg rzekł: „Pomagajcie sobie wzajemnie“ — dokończył wielki Kofta — wy pierwsi wolność odzyskacie, a Francja wam do tego dopomoże.
— Ja zaś od siebie dodaję — rzekł wysłaniec szwajcarski — że kraj mój zawsze sprzyjał Francji, zawsze jej wiernym pozostanie.
— Dobrze!... — odpowiedział Kofta.
— Na ciebie kolej przedstawicielu Hiszpanji.
— Ubogi jestem — trzy tysiące braci moich oddaję.
Potem inni się zbliżali wysłańcy, każdy przyrzekał ofiary, podług możności, wielki zaś Kofta spisywał.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/37
Ta strona została skorygowana.