niechże to będzie sprawiedliwie. Jeżeli ów człowiek nie popełnił zbrodni, niech mu jej nie wyrzucają; jeżeli zaś popełnił, niechaj go ukarzą.
Ludwik XV patrzył na hrabinę, mówiącą te słowa i starał się odzyskać wesołość.
Hrabina uczuła litość dla monarchy, który wszędzie był znudzony i smutny, prócz u niej.
Zawróciła się ode drzwi:
— Czy żądam czego innego? — powiedziała z rezygnacją czarującą. — Tylko niechże nie odrzucają moich podejrzeń.
— Podejrzenia pani są dla mnie święte, hrabino — wykrzyknął król — i nawet zaczynam już w nie wierzyć. Myślę właśnie o sposobie bardzo prostym, aby dojść prawdy.
— O jakim, Najjaśniejszy Panie?
— Niech wezwą tu pana de Choiseul.
— Wasza Królewska Mość wie dobrze, że nigdy on tu nie przychodzi. Pogardza mieszkaniem przyjaciółki króla. Siostra jego innego jest zdania, chciałaby, ażeby to o nią szło...
Król roześmiał się.
— Pan de Choiseul naśladuje Delfina. Nie chce się kompromitować — ciągnęła hrabina ośmielona.
— Delfin jest nabożny, hrabino.
— A pan de Choiseul jest świętoszek, Najjaśniejszy Panie.
— Powiadam ci, droga przyjaciółko, że będziesz miała przyjemność ujrzeć go tutaj. W spra-
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/371
Ta strona została przepisana.