wie państwowej musi przyjść i wytłumaczyć się w obecności Chon, która była świadkiem naocznym. Niech mi zaraz poszukają pana de Choiseul.
— A mnie niech przyniosą małpką moją. Doro, moją małpką — zawołała hrabina.
Na te słowa, skierowane do pokojowej, która sprzątała w gabinecie toaletowym, które mogły być słyszane w przedpokoju, ponieważ wymówione zostały w chwili, gdy sługa, wysłany do pana Choiseul, otwierał drzwi, odezwał się jednocześnie głos złamany i ochrypły:
— Małpka, pani hrabiny, to ja nią być muszę: biegnę, jestem!
Ukazał się mały garbusek, ubrany bogato.
— Książę de Tresmes! — zawołała hrabina niecierpliwie — nie kazałam pana prosić, mości książę.
— Pani żądała swojej małpki — powiedział książę, kłaniając się królowi, hrabinie i panu de Sartines — a ponieważ na dworze królewskim nie znam małpy brzydszej od siebie, przybiegłem na wezwanie.
I książę śmiał się, pokazując zęby tak długie, że i hrabina nie mogła wstrzymać się od śmiechu.
— Mogę pozostać? — zapytał książę, jakby to była największa dla niego łaska.
— Zapytaj króla, mości książę, on jest tu panem.
Książe zwrócił się do króla z miną błagalną.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/372
Ta strona została przepisana.