Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/390

Ta strona została przepisana.

— Nie mam żadnej wątpliwości — dodał łagodnie delfin — że pan Dubarry dobył szpady.
— Pierwszy? — zapytał Ludwik XV.
Delfin zarumieniony spojrzał na pana de Choiseul; a ten przyszedł mu w pomoc, mówiąc:
— Najjaśniejszy Panie, szpady zostały skrzyżowane pomiędzy dwoma ludźmi, z których jeden znieważał, drugi bronił delfinowej.
— Tak, lecz który z nich wpierw napastował? — zapytał król. — Znam Jana, on jak baranek łagodny.
— Napastnikiem, jak się zdaje, był nie mający słuszności — powiedział delfin ze zwykłem umiarkowaniem.
— Sprawa to delikatna — odezwał się Ludwik XV — dlaczego napastnikiem musiał być ten, który nie miał słuszności... A jeżeli oficer był zuchwały?
Delfin zbladł, lecz nie rzekł słowa.
— Prędki, chcę mówić — dodał poprawiając się.
— Sądzę — podjął de Choiseul, — że sługa gorliwy nie może się mylić.
— Jakim sposobem dowiedzieliście się o wypadku? — zapytał król delfina nie tracąc z oczu pana de Choiseul, którego to nagłe zapytanie zmieszało niewymownie.
— Otrzymałem list, Najjaśniejszy Panie — odrzekł delfin.
— List? od kogo?