Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/403

Ta strona została przepisana.
XXVI
LOQUE, CHIFFE ET GRAILLE[1]

Król skierował się do gabinetu, w którym zwykł był przed polowaniem lub jakąkolwiek przejażdżką spędzać chwil kilka, aby wydać osobiście rozporządzenia służbie, jaka mu w ciągu dnia potrzebną jeszcze będzie.
Ukłonem pożegnał w końcu galerji dworzan i dał im znak ręką, że sam pozostać pragnie.
Potem poszedł korytarzem, prowadzącym do apartamentów córek. Stanął przed portjerą, osłaniającą drzwi, tu chwilę się zatrzymał, potrząsając głową.
— Jedna tylko dobrą i szlachetną była i ta odjechała! — mruknął przez zęby.
Podniesione głosy odpowiedziały na to niezbyt pochlebne dla pozostałych zdanie. Uchyliła się portjerą i Ludwik XV powitany został przez rozzłoszczoną trójkę — słowy:

— Dziękujemy ci, ojcze!

  1. Łachmanek, gałganek i ochłapek.