— Będzie studjowała filozofję i teologję, wydamy się przy niej nic nieznaczącemi w rodzinie, my...
— Jeżeli siostra wasza pragnie w ten sposób torować sobie drogę do nieba, cóż wam to może przeszkadzać? — odparł Ludwik XV, tknięty jednak wspomnieniem owej rozprawy krytyczno-politycznej, jaką go pożegnała Ludwika. — Czy jej nie zazdrościcie przypadkiem? Byłoby to czynem arcyniechrześcijańskim.
— O wcale jej nie zazdroszczę — powiedziała Wiktorja — i wcale w jej ślady nie pójdę.
— Ani ja — dodała Adelajda.
— Ani ja — wtrąciła Zofja.
— Ta biedna, kochana Ludwika, niecierpi nas — zauważyła Wiktorja.
— Co? — zapytał Ludwik XV.
— Tak, tak, niecierpi nas — zawołały razem wszystkie trzy księżniczki..
— Sądzicie zatem — powiedział Ludwik XV — iż dlatego tylko niebo sobie wybiera, iżby się tam z rodziną swoją nie spotkać?...
Docinek ten rozśmieszył na chwilę trzy siostry. Adelajda najstarsza, zebrała wszystkie siły, aby ugodzić w króla jakim ostrzejszym pociskiem.
— Moje panie — rzekła tonem wyniosłym, jaki przybierała zwykle, kiedy się pozbywała wrodzonego sobie niedbalstwa, z powodu którego ojciec Gałgankiem ją przezywał, — moje panie, albo
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/406
Ta strona została przepisana.