ten dyplom gubernatorski wręczyć jej murzynowi... pyszny wstęp do interesu!
— Tak sądzisz, ekscelencjo? — zapytała zgorszona hrabina.
— Jestem tego pewny; ale...
— Ale...
— Ale nie znasz z jej otoczenia nikogo, hrabino?
— Prócz pana, ekscelencjo!
— E! ja...
— Jakże?
— Ja byłbym w wielkim kłopocie.
— Tak — rzekła biedna stara, złamana tą odpowiedzią — tak, fortuna nic dla mnie zrobić nie chce. Wasza ekscelencja przyjmuje mnie, jak nigdy nie spodziewałam się być przyjętą, nawet nadziei nie miałam dostąpić takiego zaszczytu. Ja ze swej strony, nie dość, że jestem gotowa nadskakiwać pani Dubarry, — ja z rodu Béarnów! — nie dość, że dla dostania się do niej, przyjmuję rolę posłańca do tego obmierzłego murzyniska, któregobym nie zaszczyciła kopnięciem nogą... spotkawszy go na ulicy, a jeszcze trudno mi się dostać do tej poczwary...
— Pan de Maupeau zdawał się namyślać, wtem woźny oznajmił:
— Pan wicehrabia Jan Dubarry!
Na te słowa kanclerz uderzył w dłonie ździwiony, a hrabina osunęła się na fotel, na pół zdrętwiała.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/445
Ta strona została przepisana.