— Któż nim jest? — zapytali jednocześnie wicehrabia i pan de Maupeau.
— Ja — odrzekła hrabina.
— Pani? — podchwycił kanclerz.
— Proszę posłuchać, czyż to zajście nie zdarzyło się w wiosce de la Chaussée?
— Tak pani.
— Przy zmianie koni pocztowych?
— Tak.
— To będę pańskim świadkiem. Przejeżdżałam tamtędy, we dwie godziny po wypadku.
— Doprawdy? — zagadnął kanclerz.
— Uszczęśliwiasz mnie pani — dodał wicehrabia.
— Cała wioska, ze wszelkiemi szczegółami, ciągnęła hrabina, — mówiła o tem wydarzeniu.
— Strzeż się, hrabino, — zawołał Dubarry, — jeżeli przystajesz na wyświadczenie mi przysługi w tej sprawie, Choiseul’owie, prawdopodobnie znajdą sposób, ażebyś tego musiała później żałować.
— A tak! istotnie — dodał kanclerz, — i to, tem łatwiejby im przyszło, że pani hrabina ma obecnie proces, którego wygranie wydaje mi się mocno niepewnem.
— Ekscelencjo, ekscelencjo — zawołała stara dama, — podnosząc ręce do czoła, — z przepaści w przepaść się staczam.
— Wesprzej się, hrabino, trochę na tym pa-
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/448
Ta strona została przepisana.