Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/457

Ta strona została przepisana.

— Tak — odpowiedziała stara — i to właśnie gmatwa proces.
Powinna była powiedzieć, że go rozjaśnia, lecz pani de Béarn sądziła o rzeczach ze swego punktu widzenia.
— Zatem pani jest przekonana, że de Saluces są zapłaceni? — powiedział Jan.
— Tak, panie wicehrabio, jest to moje przekonanie niewzruszone.
— A więc! — podjęła hrabina, zwracając się z miną przejętą do brata — wiesz Janie, że ten dowód, na który powołuje się pani de Béarn, zmienia straszliwie postać rzeczy.
— Straszliwie, tak pani — wypowiedział Jan.
— Straszliwie dla moich przeciwników — ciągnęła hrabina — wyrażenie w testamencie Gastona IV jest stanowcze: „Nie będąc winien nic ludziom“.
— I nietylko jest jasne, ale zupełnie logiczne — rzekł Jan. Nic nie był winien, to znaczy, że zapłacił, co był winien.
— Tak, tak, zapłacił — powtórzyła pani Dubarry.
— O! czemuż nie jesteś pani sędzią moim! — wykrzyknęła stara hrabina.
— Dawniej w podobnych wypadkach — dodał wicehrabia Jan — nie trybunały, lecz sąd boski rozstrzygał. Co do mnie, taką mam wiarę w czystość sprawy, iż gdyby zwyczaj podobny był