Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/464

Ta strona została przepisana.

— Chociaż o tydzień — powiedziała Dubarry.
— Za tydzień pani już będzie przedstawioną.
— Król wtedy będzie w Compiégne, rozbawiony; delfinowa już przybędzie.
— Prawda, prawda, — powiedział Jan — ale...
— Ale co?
— Poczekajcie, przychodzi mi nowa myśl.
— O! powiedz nam prędzej!
— Zdaje mi się... nie... tak... tak właśnie.
Pani de Béarn połykała słowa Jana.
— Znalazłem sposób wyjścia...
— Słuchamy.
— Przedstawienie twoje u dworu jest dotąd tajemnicą, wszak prawda?
— Naturalnie, pani tylko jedna...
— Bądźcie państwo spokojni — wykrzyknęła stara dama.
— Nie domyślają się, iż znalazłaś matkę chrzestną.
— Bezwątpienia, król chce sprawić niespodziankę...
— To posłuchajcie.
Jan zbliżył się do niewiast.
— Pani udaje, że nie wie, iż masz być przedstawioną i że znalazłaś matkę chrzestną... Nas pani nie zna... i prosi o posłuchanie u króla.
— Pani hrabina utrzymuje, że król odmówi...
— Żąda pani audjencji i ofiarowuje się wprowadzić na dwór panią Dubarry. Króla, naturalnie, wzrusza ten krok ze stroni pani, przyjmuje ją, dzię-