Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/466

Ta strona została przepisana.

— Czy obraziłaby się, gdybyś kogo innego na jej miejsce poprosiła?
— Zdaje mi się, że tak...
— Nie potrzebujesz mówić jej, że król powiedział, że za świeżą jest szlachcianką dla honoru, jakiby jej przypadł. Masz ty rozumek i wynajdziesz coś innego, ona zaś, zaręczam, ustąpi, a pani hrabina odda usługę tobie i sobie zarazem.
Stara zadrżała; tym razem szturm przypuszczono otwarcie, nie było prawie rady; spróbowała jednak ucieczki ostatniej:
— Nie chciałabym obrazić tej damy — powiedziała — pomiędzy ludźmi trzeba zachować pewne względy.
Dubarry spojrzała z pogardą, brat gestem ją powstrzymał.
— Niech pani pamięta, iż nic od pani nie żądamy — podchwycił. Masz pani proces, każdy go mieć może; pragniesz go wygrać, to zupełnie naturalne. Poznałem panią w chwili rozpaczy; wzruszyłem się, zająłem sprawą i pragnąłem na dobrą wyprowadzić ją drogę. Źle uczyniłem, nie mówmy o tem więcej.
Jan powstał z miejsca.
— Panie! — zawołała stara, widząc z boleścią, iż Dubarry’owie przeciw niej stają — uznaję, uwielbiam dobroć pańską!
— Pojmuje pani — odparł Jan obojętnie, że dla mnie to zupełnie wszystko jedno, czy siostra będzie zaprezentowaną przez panią d’Alogny, pa-