nią de Polustron, czy przez panią de Béarn... Tylko przyznaję, iż żałuję bardzo, że tyle dobrodziejstw spłynie może na osobę tego niegodną.
— Bardzo to być może — dodała pani Dubarry.
— Gdy pani — ciągnął Jan — niezaproszona i którą zaledwie znamy, godna jest ze wszech miar aby skorzystać ze sposobności...
Hrabina zaprzeczyłaby może dobrym chęciom przypisywanym jej, lecz Dubarry nie pozwolił na to.
— Pewny jestem, że król byłby zachwycony i niczegoby nie odmówił osobie...
— Powiada pan hrabia, że król nie odmówiłby?...
— Nietylko nie odmówiłby, lecz uprzedziłby życzenia; na własne uszy usłyszelibyście go, jak powiedziałby do wicekanclerza: „Chcę, aby miano względy dla pani de Béarn, rozumiesz, panie de Maupeau?“ — Zdaje mi się jednak, iż pani hrabina nie życzy sobie tego. Mam nadzieję — dodał Jan, kłaniając się — iż pani oceni moje dobre chęci.
— Wdzięczność moja niema granic, łaskawy panie — zawołała stara — lecz sądzę, iż pani d’Alogny nie ustąpi praw swoich.
— Znowu wracamy do początku, pani wystąpi z propozycją, a Jego Królewska Mość uczuje wdzięczność.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/467
Ta strona została przepisana.