Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/474

Ta strona została przepisana.

Zapytał więc Zamora:
— Czy pani hrabina w ogrodzie?
— Nie, panie — odpowiedział Zamor, nie dodając tytułu królewskiego, bo pani Dubarry, przez jeden ze swoich kaprysów, tylko „panem“ kazała zwać Ludwika XV, gdy w Luciennes przebywał.
— Jest zatem u karpi?
W Luciennes z nadzwyczaj wielkim nakładem wykopano na górze staw, nawodniono go za pomocą wodociągów i zarybiono najpiękniejszemi karpiami z Wersalu.
— Nie, panie, — odpowiedział Zamor.
— Więc gdzież jest?
— W Paryżu, panie.
— Jakto, w Paryżu! niema jej w Luciennes wcale?...
— Nie, panie, Zamora tylko tu przysłała.
— Na co?
— By oczekiwał na króla.
— Ha! ha! — zawołał Ludwik XV, — na ciebie włożyła obowiązek przyjmowania mnie tutaj. To mnie zachwyca doprawdy; towarzystwo Zamora! dzięki ci stokrotnie, hrabino.
Powstał obrażony trochę.
— O! nie, — odezwał się murzynek — król nie będzie miał Zamora za towarzysza.
— A to dlaczego?
— Bo Zamor zaraz pojedzie sobie.
— A gdzież ty pojedziesz?
— Do Paryża.