Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/484

Ta strona została przepisana.

— Chcemy zatem mieć chrzestną matkę?
— I mamy ją, Najjaśniejszy Panie.
Król wzruszył ramionami.
— Przepadam za tym ruchem, Najjaśniejszy Panie; — dowodzi on, że byłbyś niepocieszony na widok przegranej Grammont’ów, Guemenée’ych i wszystkich świętoszek dworu.
— Co takiego?
— Bezwątpienia, sprzymierzasz się z tymi ludźmi!
— Ja?... Hrabino, dowiedz się i zapamiętaj na zawsze, że król sprzymierza się tylko z królami.
— Prawda; lecz wszyscy twoi królowie są przyjaciółmi pana de Choiseul.
— Powróćmy do owej chrzestnej matki, hrabino.
— I ja to wolę, Najjaśniejszy Panie.
— Udało ci się więc ją sfabrykować?
— Znalazłam ją, znalazłam hrabinę de Béarn, z rodziny książąt, którzy nawet panowali ongi. Pani de Béarn nie przyniesie ujmy sprzymierzeńcom sprzymierzeńców Stuartowskich, tak się spodziewam.
— Hrabina de Béarn — zauważył ze ździwieniem król. Znam jedną tylko, która mieszkać powinna w okolicy Verdun.
— Ta sama; umyślnie podróż odbyła...
— Ona ci więc poda rękę?
— Obydwie!