Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/495

Ta strona została przepisana.
XXXI
KRÓL SIĘ BAWI

Ludwik XV uradowany, że ukarze hrabinę, zawrócił do drzwi salonu.
Chon ukazała się na progu.
— No, cóż tam?... — zapytał król.
— Niema w przedpokoju nikogo ze służby waszej, Najjaśniejszy Panie.
Ludwik zbliżył się do drzwi.
— Służba! — zawołał.
Nikt, nawet echo mu nie odpowiedziało.
— Ktoby uwierzył, u djabła — rzekł, wracając do pokoju, że jestem wnukiem tego, który powiedział: „Ledwie, że nie czekałem“.
Zbliżył się do okna i otworzył je.
Zarówno podwórza, jak przedpokoje puste były: ani koni, ani łuczników, ani straży królewskiej. Noc tylko ciemna w całej piękności i spokoju. Księżyc wschodzący oświecał chwiejące się wierzchołki drzew lasu de Chatou i złocił wody Sekwany, płynącej leniwie w różnych zakrętach od Bou-