Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/514

Ta strona została przepisana.

dla pani Dubarry, ale oszczędzi bardzo wiele trosk Waszej Królewskiej Mości.
— Tak sądzisz, Sartines?
— Ależ bez żadnej wątpliwości; o tyle będzie mniej zazdrosnych, obmawiających, opiewających, pochlebców i gazet. Gdyby pani Dubarry została przedstawiona, potrzebaby wydać z jakie sto tysięcy franków na nadzwyczajną policję.
— Rzeczywiście biedna hrabina. Ona jednak tak pragnie tego!
— Niech zatem Wasza Królewska Mość rozkaże, a wszystko zostanie spełnione.
— Co ty mówisz, Sartines? — wykrzyknął król. Czy ja mogę się do tego mieszać? Czyż mogę podpisać rozkaz, zmuszający wszystkich do uprzejmości dla pani Dubarry? Czy to ty, Sartines, człowiek rozumny, radziłbyś mi uczynić zamach stanu dla dogodzenia kaprysowi hrabiny?
— O! nie, Najjaśniejszy Panie. Zadowolniłbym się powiedzeniem, jak Wasza Królewska Mość: Biedna hrabina!
— Zresztą — powiedział król, położenie jej nie jest znowu tak smutne. Ty, Sartines, widzisz wszystko w kolorze twojej sukni. Kto wie, czy pani de Béarn nie zmieni zdania? Kto nam zaręczy, że Jej Wysokość delfinową tak niebawem przyjedzie? Czterech dni jeszcze potrzeba na przybycie do Compiégne; a w ciągu tego czasu wiele dokonać można. No, cóż, Sartines, czy zabierzemy się do roboty?