załamując ręce rozpaczliwie. — On mi każe być spokojnym, kiedy za trzy miesiące, jeżeli nie przygotuję eliksiru, wszystko się dla mnie skończy. Niechaj jednak przebrnę drugą pięćdziesiątkę, niechaj odzyskam młodość, sprężystość członków i zdolność do czynu! o! wtedy nie będę nikogo potrzebował i nikt mi wtedy nie powie: „zrobię“, bo mu odpowiem:
Już zrobiłem!
— Czy będziesz mógł w końcu powiedzieć to samo o naszem wielkiem zadaniu?
— O! gdybym miał taką pewność co do wynalezienia eliksiru, jak co do zrobienia brylantów.
— Mistrzu!... więc to prawda?
— Prawda, ponieważ już je zrobiłem.
— Zrobiłeś?
— Idź i zobacz!
— Gdzie?
—Tam, z prawej strony, w szklanem naczyniu.
Podróżny porwał chciwie wskazane naczynie; był to kubeczek kryształowy, niezwykle cienki, w którego wnętrzu znajdował się proszek.
— Czy to proszek djamentowy?... — wykrzyknął młody człowiek.
— Naturalnie, że djamentowy! przypatrz się tylko dobrze.
— O! widzę brylant wielkości ziarnka prosa.
— Wielkość nie znaczy nic; wynajdziemy sposób łączenia tego proszku; z każdego jego ziarnka będzie ziarno duże jak groch.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/53
Ta strona została skorygowana.