Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/530

Ta strona została przepisana.

— Zdawało mi się, że już umieram, tak mnie pani uraziła!
I blada, z oczyma przymkniętemi, zdawała się omdlewać!
— Czy pani pozwoli? — dorzuciła ulubienica.
— Czyń pani, co się jej żywnie podoba, rzekła stara głosem cichym.
Dubarry odwiązała prędko bandaże, otaczające nogę; pani de Béarn jej nie broniła.
— Zapewne, przy ostatnim kompresie, zacznie wrzeszczeć, lecz choćbym miała ją zadusić, zobaczę nogę, — szeptała hrabina.
Pani de Béarn jęczała, lecz nie sprzeciwiała się wcale.
Po zdjęciu kompresu, prawdziwa i głęboka rana ukazała się oczom Dubarry. Nie było to żadne naśladowanie i tu okazała się dopiero dyplomacja pani de Béarn.
Stara hrabina prawdopodobnie poznała Chon; lecz podniosła się do wysokości Porcji i Muciusa Scevoli.
Pani Dubarry podziwiała ją w skupieniu ducha.
Stara dama w poczuciu zwycięstwa, przeszywała wzrokiem hrabinę, klęczącą u jej nóg.
Dubarry zręcznie obwinęła ranę, ułożyła chorą nogę na poduszkach taboretu i usiadła obok pani de Béarn.
— Zwyciężyłaś mnie, pani — rzekła przebacz, że od początku nie stawiałam kwestji jasno,