jak należało z kobietą pani pokroju. Więc teraz podaj pani, warunki.
Oczy starej zaświeciły, lecz był to chwilowy błysk tylko.
— Określ pani wyraźnie, czego wymagasz ode mnie — rzekła — a wtedy będę w stanie osądzić, w czem ci użyteczną być mogę.
— Chcę być przedstawioną w Wersalu przez panią — powiedziała hrabina — choćbym miała tak strasznie cierpieć, jak pani dziś cierpisz.
Pani de Béarn słuchała bez poruszenia.
— I cóż więcej? — rzekła.
— To już wszystko; teraz na panią kolej.
— Chciałabym — mówiła pani de Béarn, dając poznać stanowczo, że zna wartość wymaganej od niej przysługi — chciałabym mieć zapewnione z mego procesu dwieście tysięcy liwrów.
— A jeżeli pani wygra proces, uczyniłoby to czterysta tysięcy.
— Bynajmniej, ponieważ uważam dwieście tysięcy liwrów za własność osobistą, której mi Saluce‘owie zaprzeczają; drugie dwieście tysięcy będą dodatkiem do zaszczytu, jaki mnie spotkał, że panią poznałem.
— Dostanie je pani. Cóż dalej?
— Mam syna, którego kocham szalenie. W rodzinie naszej zawsze szpadę noszono z honorem, lecz kto urodził się do rozkazywania, nie je«t dobrym szeregowcem.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/531
Ta strona została przepisana.