Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/534

Ta strona została przepisana.

— Najjaśniejszy Pan sam ją pani wręczy.
— A obietnica umundurowania pułku?
— W dyplomie i to się znajdzie.
— Doskonale. Pozostaje jedynie kwestja winnic...
— Na ile pani szacuje te cztery morgi?
— Ponieważ ziemia jest doskonała, zatem po sześć tysięcy liwrów morgę.
— Podpiszę pani rewers na dwanaście tysięcy, które z dwunastoma już wziętemi przez panią, uczynią dwadzieścia cztery tysiące.
— Oto przybory do pisania — rzekła stra hrabina, wskazując na biurko.
— Będę miała zaszczyt podać je najpierw pani — powiedziała Dubarry.
— Mnie?
— Tak, właśnie.
Abyś pani raczyła napisać do króla słów kilka, które oto podyktuję:
— A! prawda! — odrzekła pani de Béarn.
— Niech więc pani pisze.
Stara przysunęła stolik, wzięła pióro i papier i czekała.
„Najjaśniejszy Panie! Szczęście, jakie mnie spotkało z powodu, iż Wasza Królewska Mość, raczyłeś przyjąć moją propozycję przedstawienia na dworze najdroższej przyjaciółki mojej, hrabiny Dubarry...“
Stara wykrzywiła wargi i nacisnęła pióro, aż głośno skrzypnęło.