Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/55

Ta strona została skorygowana.

znów jeden dzień stracony! Dni coraz krótsze, czyż już nie składają się z dwudziestu czterech godzin?
— Jeżeli jeść nie chcesz, to zaśnij, mistrzu, choć na chwilę.
— Dobrze, zasnę na dwie godziny; spójrz na zegarek i obudź mnie po upływie tego czasu.
— Obudzę.
— Acharacie!... — dorzucił starzec głosem pieszczotliwym — gdy zasypiam, strach mnie ogarnia, czy to nie na wieki.
— Przysięgnij, że mnie obudzisz!
— Przysięgam ci, mistrzu!
— Za dwie godziny?
— Dobrze, mistrzu!
Gdy to mówili, dał się słyszeć na drodze tętent konia i krzyk, zdradzający niepokój i zdziwienie.
— Co to może znowu znaczyć? — zawołał nieznajomy i jednym skokiem znalazł się na gościńcu.