Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/551

Ta strona została przepisana.

mu. Ale wyrzekam się praw swoich, nie mam pretensji, pozostawiam pani tę godność. Poruszyłaś pani wszystkie sprężyny, jesteś doprawdy miną wybuchową, wywołałaś przewrót w sumieniach, pani więc należy się laska przywódcy.
— I cóż, królewny? — z uszanowaniem zapytała księżna.
— Pozostawcie nam rolę bierną — odpowiedziała Adelajda. — Jedziemy do Saint-Denis, w odwiedziny do naszej siostry Ludwiki; zatrzyma nas na dłużej, to niema co mówić.
— Bardzo dobrze — odpowiedział książę.
— Ja — odezwała się księżna — zajmuję się sianokosem w Chanteloup.
— Brawo! — zawołał książę.
— Ja — rzekła księżna de Guémenée — mam chore dziecko, ubieram się w szlafrok i będę je pielęgnowała.
— Ja — dodała pani de Polastron — czuję się tak wzburzoną dzisiejszym wieczorem, że mogę się ciężko rozchorować, jeżeli Tronchin krwi mi nie upuści.
— A ja — wyniośle odezwała marszałkowa de Mirepoix — nie jadę do Wersalu dlatego, że nie jadę; oto mój powód; swoboda przekonań!
— Bardzo pięknie — powiedział de Richelieu — wszystko to jest bardzo logiczne; lecz trzeba przysiąc.
— Jak to! przysięgać trzeba?
— Tak, w sprzysiężeniach zawsze się przysię-