Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/576

Ta strona została przepisana.

niema: tylko ona z paniami de Grammont i de Guémenée, dotrzymały placu, to też wiem co mnie czeka. Od jutra rozpoczynam piąty okres mojego wygnania, albo też czwarty pobyt Bastylji. O! ale odtąd, stanowczo przestaję już spiskować.
Wtem otoczony licznym dworem, ukazał się Ludwik XV i zaległo uroczyste milczenie. Zegar wybił dziesiątą.
Król zauważył natychmiast nieobecność trzech dam wyżej wymienionych.
Zbliżył się do pana de Choiseul, udającego spokój nadzwyczajny i powiedział:
— Nie widzę wcale księżny de Grammont?
— Najjaśniejszy Panie, odpowiedział minister, siostra moja jest cierpiąca i poleciła abym w jej imieniu złożył Waszej Królewskiej Mości wyrazy najuniżeńszego szacunku.
— Tem gorzej! powiedział król i odwróciwszy się plecami do Choiseul’a stanął oko w oko z księciem de Guémenée, którego zapytał znowu:
— Gdzież to księżna de Guémenée? Nie przywiozłeś jej Mości Książe?
— Niepodobieństwem było, Najjaśniejszy Panie, bo właśnie zachorowała. Pozostawiłem ją w łóżku.
— Tem gorzej, tem gorzej! — powiedział znowu król. — A! otóż i marszałek. Dobry wieczór, panie marszałku.
— Najjaśniejszy Panie... — wyszeptał stary dworak, składając ukłon z giętkością młodzieńczą.