czą i pełną niewinności postać, wprawiła wszystkich w zachwyt, wywołała podziw ogólny w całem otoczeniu.
Kontrast był tak wielki, że królowi wydało się iż pani de Béarn, przyprowadza mu ulubienicę piękniejszą i więcej zachwycającą, niż kiedykolwiek.
W chwili też, gdy hrabina przyklękła według ceremonjału na jedno kolano i całowała rękę królewską, Ludwik XV pochwycił ją za ramię i w nagrodę tych mąk, jakie od dwóch tygodni znosiła, podniósł z temi słowy:
— Jakto, ty u nóg moich, hrabino? To żarty chyba!... ja to powinienbym, a nadewszystko chciałbym znaleźć się u stopek twoich. — Potem, również według ceremonjału, otoczył ją ramionami, ale zamiast etykietalnego, złożył na jej ślicznej twarzyczce prawdziwie serdeczny pocałunek.
— Prześliczną masz pani chrzestną córkę — odezwał się do pani de Béarn; — ale i ona poszczycić się może tak szlachetną opiekunką, którą z przyjemnością widzę znowu na moim dworze.
Stara dama skłoniła się królowi.
— Pójdź hrabino, powitać córki moje — odezwał się następnie do pani Dubarry — i pokaż im, że znasz dobrze ukłony. Spodziewam się, iż nie będziesz miała powodu być niezadowoloną z tych, jakie ci one oddadzą.
Trzy księżniczki, widząc zbliżającą się panią Dubarry, powstały jak za naciśnięciem sprężyny i czekały.
Strona:PL Dumas - Józef Balsamo.djvu/582
Ta strona została przepisana.